Znikające uwłaszczenie

1709.2013

PO przeforsowała kolejne zmiany do obywatelskiego projektu ustawy o ROD. Po nich, uwłaszczanie działkowców, którym tak chętnie chwalą się przedstawiciele partii premiera D. Tuska, przyjmuje coraz bardziej karykaturalną postać. Nieliczni, którzy jeszcze chcieli wierzyć w obietnice PO, poczują się oszukani. Z dnia na dzień PO ujawnia kolejne, jeszcze bardziej zaskakujące oblicze swojej wizji „uwłaszczenia” działkowców. Najpierw okazało się, że „wielkie uwłaszczenie” ograniczyło się wyłącznie do działek, które już dziś są własnością, bądź też w użytkowaniu wieczystym organizacji działkowców. Tak więc automatycznie wyłączono z niego ponad 1/3 działkowców. Zapewne przez „przypadek” wykluczenie dotyczyło głównie działkowców z największych miast – gdzie rządzi głównie PO i tereny są najbardziej pożądane przez deweloperów.

Potem wyszło na jaw, że PO „zapomniała” poinformować, iż uwłaszczenie będzie możliwe, o ile gmina nie skorzysta z prawa pierwokupu – za 1% wartości.

Jednak to, co uchwalili posłowie PO na ostatnim posiedzeniu, przerosło wszelkie oczekiwania. Otóż żaden działkowiec nie uwłaszczy się na swojej działce. Zamiast nabyć własność lub użytkowanie wieczyste do kawałka ziemi, każdy z nich otrzyma możliwość nabycia, co najwyżej udziału w prawie do terenu.

 Tak, więc zamiast prawa do konkretnej działki, działkowiec ma stać się „mikroudziałowcem”. Dlaczego mikro? Bo w ogrodzie, który ma 100 działek, udział działkowca wyniesie 1/100; w ogrodzie z 300 działkami – 1/300; w ogrodzie z 1000 działek – 1/1000 itd.

Mówiły jaskółki, że niedobre są spółki

PO, słynąca z „pozytywnego” stosunku do ogrodów, doszła zapewne do wniosku, że nie mogąc przeforsować „projektu deweloperskiego”, zaproponuje działkowcom specjalną formułę uwłaszczenia, która jak ulał pasuje do starego powiedzenia o współwłasności. W sensie ekonomicznym działkowcom takie uwłaszczenie nic nie da. Za to niemal na 100% uniemożliwi prowadzenie ogrodów i szybko doprowadzi do ich upadku.

Współwłasność, czy też współużytkowanie wieczyste, oznacza, bowiem konieczność uzyskania zgody wszystkich współwłaścicieli na każdą ważniejszą decyzję, np. inwestycję (bo to decyzja przekraczająca tzw. zwykły zarząd). Mniej ważkie sprawy, mieszczące się ramach tzw. zwykłego zarządu, będą wymagały zgody większości udziałowców. Do tego każda z nich będzie mogła zostać zaskarżona do sądu przez choćby jednego, najmniejszego udziałowca.

Ponadto propozycja PO nie daje odpowiedzi na jeszcze jeden problem – każdy ze współwłaściciel ma takie samo prawo do każdego kawałka rzeczy – do każdego m2 ziemi. A więc, każdy z udziałowców będzie miał takie samo prawo przebywać i użytkować każdy kawałek, każdej działki w ogrodzie.

Łatwo sobie wyobrazić, jak w takich warunkach będzie wyglądało zarządzanie ROD i jego funkcjonowanie. Wystarczy jeden, czy dwóch bardziej „asertywnych” współuprawnionych, aby pobyt w ogrodzie przestał kojarzyć się z relaksem, a zaczął być tożsamy ze stresem.

Program Powszechnej Prywatyzacji bis?

Czy jednak nikt nie ma szans na skorzystanie na nowej formule uwłaszczenia proponowanej przez PO? Ależ skądże niewątpliwie tacy się znajdą, tyle, że raczej nie należy szukać ich wśród działkowców. Jeżeli kogoś będzie, bowiem stać na wykupienie większego „pakietu” udziałów, może to być doskonały interes.

Zgodnie z prawem, każdy ze wspólników ma prawo wystąpić z żądaniem zniesienia współwłasności (współużytkowania wieczystego) poprzez fizyczne wydzielenie części nieruchomości. Oczywiście, gdy, ktoś ma udział rzędu 1/1000, czy nawet 1/100, operacja taka nie będzie miała sensu. Dlatego drobne udziały nie będą miały większej wartości. Ale gdy ktoś skupi ich więcej, wówczas interes nabędzie zupełnie innego wymiaru.

Wyobraźmy sobie, że ktoś nabywa prawa do udziałów od 50 działkowców w 100-działkowym ogrodzie o powierzchni 4 ha. Jeżeli wyodrębni swój udział, da mu to 2ha (20 000m2) . Jest więc o co walczyć. Trzeba tylko mieć, za co wykupić udziały od „szaraczków”. Jako żywo przypomina to Program Powszechnej Prywatyzacji. Wówczas też każdy obywatel dostał świadectwo. Ale czy przysłowiowy Kowalski się na tym wzbogacił? Jedno, czy nawet tysiąc świadectw, miało wartość groszową. Ale pewna grupa osób – stać je było na skupienie naprawdę dużej ilości tych papierów – zarobiła krocie. Gdy się zważy, kto przeforsował PPP, automatycznie nasuwa się pytanie – czyżby zarobione wówczas miliony już się kończyły i czas na „powszechną prywatyzację” w ogrodach?

O co jeszcze warto zapytać PO?

  To tylko niektóre z aspektów zmian przegłosowanych przez posłów PO w zaciszu podkomisji. PO nadal nie odpowiedziała na pytanie chociażby o to, co mają zrobić sąsiedzi współudziałowca, który na działce zacznie prowadzić np. hodowlę lisów? Co z podatkami – na sprywatyzowane ogrody chce je nałożyć Ministerstwo Finansów? Co z opłatami za użytkowanie wieczyste, czy zapłacą je tylko uwłaszczeni współwłaściciele, czy może obciążać mają wszystkich działkowców? I wreszcie, co z obywatelskim projektem ustawy o ROD, podpisanym przez prawie 1 000 000 obywateli? Czy kliku posłów, którzy łącznie otrzymali 80 000 głosów, ma tytuł, by w swoim gronie tak zmieniać projekt obywatelski, że staje się on antytezą tego, pod czym podpisali się obywatele?

Źródło: strona internetowa Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej