Wywiad z Prezesem PZD

0609.2012

Z Eugeniuszem Kondrackim, prezesem Krajowej Rady Polskiego Związku Działkowców, rozmawia Agata Czarnacka. AC: Panie prezesie, po co komu ogródek działkowy?

EK: To bardzo obszerne pytanie! Ogrody działkowe istnieją w Europie od 200 lat. W Polsce pierwszy ogród powstał w Wielkopolsce w 1824 r. Istnieje do dziś. Jego zadaniem było udzielanie pomocy najbiedniejszym ludziom w mieście. I tu jest już odpowiedź – ludziom potrzebne są ogrody działkowe, żeby produkować żywność, dzisiaj przede wszystkim – żywność ekologiczną. To nie jest tylko polski wymysł. Czasem odnosimy się do tego lekceważąco – marchewka jest tania, więc po co mam uprawiać marchewkę? A na Zachodzie uprawia się też marchewkę, i to w warunkach całkowicie ekologicznych! Działka i ogród działkowy to wypoczynek, to wychowanie dzieci i wnuków. Tworzenie ogrodów działkowych to przywracanie przyrodzie gruntów zdegradowanych – w Polsce nigdy nie dostawaliśmy pod ogrody gruntów, które miałyby wartość rolniczą. Ludzie tworzyli je własnymi rękami. A co najważniejsze – ogrody działkowe to wielkie fabryki tlenu w miastach. Gdyby dzisiaj ogrody przestały istnieć, zachwiałoby to warunki przyrodnicze, które nam gwarantują działki. Ten tlen to jest kształtowanie zdrowego środowiska człowieka. Działka jest korzyścią dla rodziny – w Polsce nieraz dla wielu pokoleń! Jako całość działki dają korzyść całemu społeczeństwu – nie tylko działkowcom. Wszyscy żyjemy w tym mieście, oddychamy, chcemy, żeby środowisko było w jak najlepszym stanie. AC: Czym jest w takim razie Polski Związek Działkowców? Czy to jest coś w rodzaju związku zawodowego? EK: Jest to społeczna, niezależna, samorządna, demokratyczna organizacja powołana w 1981 r. mocą ustawy sejmowej. Jej podstawowym celem jest rozwój ogrodów działkowych. Oczywiście zajmujemy się również wieloma innymi rzeczami, bo przecież, skoro stworzyliśmy te ogrody, to teraz musimy nimi zarządzać. Proszę sobie przypomnieć, że w latach osiemdziesiątych w kraju była bieda. Wtedy znaczenie działek było przede wszystkim produkcyjne. Wtedy w Polsce na działki czekało 700 tysięcy rodzin. W ciągu 10 lat nie udało się zaspokoić wszystkich potrzeb, tym niemniej jako związek założyliśmy 14,5 tysiąca hektarów nowych ogrodów, w których działki dostało 360 tysięcy rodzin. Tak wielki rozwój w tak krótkim czasie to ewenement w skali Europy. Co ważniejsze – ponieważ nasze działania były popierane przez władze i samorządy, ogrody, które wtedy powstały, były bardzo nowoczesne. To trwało do 1990 r. Od tego czasu mamy odwrotną tendencję – 22 lata walki w obronie ogrodów przed likwidacjami... AC: Proszę powiedzieć, jaki jest stan prawny działek? Do kogo należą? EK: Grunty należą do Skarbu Państwa, do gmin. 63 procent gruntów Związek ma w wieczystym użytkowaniu. W latach dziewięćdziesiątych podpisane zostały stwierdzające to umowy między Związkiem a gminami. A więc ogrody należą do działkowców, a grunty – do Skarbu Państwa i gmin. AC: Na jakiej zasadzie funkcjonuje pozostałe 37 procent? EK: To grunty, które mają status użytkowania zwykłego, nie wieczystego. Tylko że taki status mają również ogrody działkowe, które nieraz mają 100 lat i więcej! AC: Dlaczego tak ważne jest, żeby Polski Związek Działkowców był organizacją ogólnopolską? Czy nie byłoby łatwiej rozbić go, na przykład, na organizacje wojewódzkie? EK: nasi przeciwnicy chcą nas rozbić nie tylko na organizacje wojewódzkie, ale jeszcze drobniej! Chcą, żeby każdy ogród działkowy był osobną, samodzielną jednostką, która nigdzie nie podlega ani nigdzie nie jest zrzeszona. Problem polega na tym, że kiedy jesteśmy  zorganizowani tak jak dzisiaj, mając swój związek, mamy swoją reprezentację. Byliśmy w stanie przez 22 lata skutecznie bronić się przed najróżniejszymi próbami likwidacji ogrodów działkowych. Tych prób było naprawdę bardzo dużo. W tym okresie nie było roku, żeby nie pojawiła się propozycja zmierzająca w konsekwencji do likwidacji ogrodów działkowych. To, co się dzisiaj dzieje, to dla nas nic nowego. Nie o związek tak naprawdę chodzi. W rzeczywistości cały czas chodzi o grunty. Wiele ogrodów leży w bardzo dobrych miejscach, więc próbuje się wytworzyć warunki, w których da się je „otworzyć” i wydać do dyspozycji wszystkim, którzy chcą przeznaczyć je na inne cele, chcą na nich zarobić. Związek stoi na zupełnie przeciwnej pozycji. AC: I właśnie w tym duchu jest waszym zdaniem utrzymane uzasadnienie wyroku Trybunału Konstytucyjnego? EK: Sędzia, który zgłosił zdanie odrębne, nie użył tych samych słów, ale to, co powiedział, miało bardzo zbliżony sens. Wykazywał, że nie zgadza się z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego – chciał pokazać, że zarzuty postawione między innymi pod adresem Polskiego Związku Działkowców, z zarzutem o utrzymywanie monopolu, nie odpowiadają prawdzie. AC: I co dalej? Co teraz? EK: Teraz? Trybunał dał osiemnaście miesięcy na uregulowanie sprawy nową ustawą.  Wykorzystamy je na opracowanie projektu obywatelskiego, którego celem będzie zachowanie praw działkowców do gruntu i który uwzględni również prawo do zrzeszania się i prawo do samodzielności. Wprowadzimy hasło pluralizmu. Zrobimy natomiast wszystko, żeby nie ziściły się najgorsze obawy, że jeśli w ciągu tych osiemnastu miesięcy nie powstanie ustawa, to grunty przejdą do bezpośredniej dyspozycji Skarbu Państwa i gmin. To by znaczyło koniec ogrodów działkowych w Polsce. Coś takiego stanowiłoby ewenement na skalę nie tylko europejską, ale i światową. Tego jeszcze nigdzie nie było, żeby rozwiązywać społeczną, demokratyczną, niezależną organizację zrzeszającą milion członków. Choć w uzasadnieniu Trybunał to właśnie zalecił Sejmowi, to my jednak nie widzimy konstytucyjnych powodów, żeby to zrobić. Konstytucja mówi wyraźnie, kiedy można rozwiązać organizację czy stowarzyszenie – a w tym przypadku takie warunki nigdy nie zaistniały. Jedyny powód rozwiązywania Związku jest taki, że to Związek ma tytuł prawny do gruntów. AC: Pan też jest działkowcem?

EK: Oczywiście, jak każdy członek naszego związku. Nie można być członkiem, nie będąc działkowcem. AC: I co pan robi u siebie na działce? Ile czasu w tygodniu pan tam spędza?

EK: działką bardziej zajmuje się moja żona. Ja muszę raczej działać, pracować. W Warszawie, gdzie mamy działkę, ogrody mają przede wszystkim charakter wypoczynkowy, ozdobny. Użytkujemy tę działkę od 1969 r., ma dla dla nas szczególny charakter. To jest sentyment. Pamiętamy, co robiliśmy przez czterdzieści lat, jakie sadziliśmy drzewa, krzewy. Jesteśmy do niej bardzo przywiązani. Wszyscy działkowcy są przywiązani do swoich działek. Nie wyobrażają sobie, że mogliby je stracić!

Źródło: strona internetowa Krajowej Rady PZD